Więc, to był dziś trudny dzień dla mnie, ponieważ, więc….możecie się dowiedzieć sami. Ja wstałem dzisiaj o godz. 6:45, jeśli ja się nie myle. Wtedy, kiedy ja wstałem, to później obudziła się też moja mama. Na śniadanie zjadłem banana (Ja wiem, trochę za biedno), umyłem zęby, przebrałem się, a wtedy ja założyłem zegarek. Mało co ja wiedziałem, że dzisiaj będzie pogoda pod psem. A kiedy wyszliśmy, to najpierw poszliśmy do Biedry po śniadanie do szkoły. W moim przypadku ja wziąłem dwa bułki z parówką i soczek Kubuś Play. Kupiliśmy te rzeczy, a ja potem pojechałem do szkoły Autobusem. Byłem 17 minut za wcześnie, lecz niestety zaczęło padać. Poszedłem do liceum w takim razie. W międzyczasie, ja rozmawiałem z moją mamą przez zegarek. Kiedy 17 minut minęło, to było Wychowanie Fizyczne. Na WF-ie, ja najpierw rzucałem piłke do bramki, a wtedy drugi WF był. My wtedy na drugim WF, my po prostu biegaliśmy na bieżni. Po bieżni, my po prostu poszliśmy na dwie lekcje Polskiego. Przez obydwie lekcje się stresowałem, lecz pani mnie uspokoiła potem. Wziąłem tabletki, a potem ja miałem kłopot w znalezieniu sali z niemieckiego, ale ewentualnie ją znalazłem. Nie pamiętam dokładnie, co było na niemieckim, lecz na angielskim było takie Q&A. Na tej sesji Q&A po angielsku, my postanowiliśmy zadawać sobie pytania, na przykład: “Co robisz podczas przerwy?” albo “Jaki przedmiot ci się najbardziej podoba?“, i tym podobne. Mama wtedy przyszła do budynku, i wtedy mnie zobaczyła. Wtedy, my poszliśmy do biedry znowu, kupiliśmy rzeczy, zjadłem pierogi z mięsem na obiad, my zrobiliśmy trochę matematyki, a później, my zrobiliśmy zadanie domowe, a na sam koniec, trochę matematyki. Aby to podsumować, dzisiejszy dzień był trochę dla mnie smutny, tylko dlatego, że pogoda była pod psem. No cóż. Tak ludzie psychologiczne funkcjonują, tak ja właśnie myślę.
top of page
bottom of page